Kilkadziesiąt dokumentów, z których najstarsze liczą sobie ponad 200 lat, znaleziono na strychu budynku Cechu. Na archiwalia natrafiono w czasie wiosennych prac porządkowych - w ścianach i pod posadzką w pobliżu komina. Pracownicy Cechu znaleźli w sumie ok. 60 dokumentów w formacie zbliżonym do A4. Większość znalezionych pism została sporządzona ręcznie w języku niemieckim. Niektóre z nich są niestety uszkodzone - najprawdopodobniej przez pleśń oraz myszy. Generalnie jednak papiery zachowały się w dobrym stanie. Na najstarszym dokumencie widnieje data 1790. Są też pisma o rok młodsze oraz opatrzone datami 1890 i 1903. Wraz z dokumentami znaleziono też fragmenty gazet z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Dokumenty przedstawiono do weryfikacji historykowi z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu p. Michałowi Łapce, który po pobieżnych oględzinach pism doszedł do wniosku, że wśród archiwaliów znajdują się m.in. podanie o pracę wraz z dokumentami poświadczającymi zdobyte wykształcenie oraz akta urzędowe związane z edukacją. Najstarsze dokumenty - datowane na 1790 rok - dotyczą najprawdopodobniej spraw związanych z własnością nieruchomości położonych na terenie Galicji, w tym dokument nabycia przez Cech Wielki w Nowym Sączu budynku pod adresem Nowy Sącz Rynek 10, który w zagadkowy sposób nie został przez rzemiosło przejęty. Nie wiadomo jak ten przypadkowy na pierwszy rzut oka zestaw archiwaliów znalazł się na strychu budynku. Sprawa jest tym bardziej zagadkowa, że obiekt cechowy - położony w centrum miasta - został zbudowany w latach 1911-13.
Profesor Łapka przypuszcza, że znalezione dokumenty mogły zostać przyniesione ze spalonego w wielkim pożarze sądeckiego ratusza. - Być może zagadkę pozwoli wyjaśnić dokładna lektura. Może np. okazać się, że dokumenty pozwolą Cechowi odzyskać przyległy budynek - powiedział historyk.